Zagłębie Lubin i „efekt nowej miotły”


Czy Marcin Włodarski odmienił Zagłębie Lubin? Jakie są perspektywy „Miedziowych” na przyszłość?

17 października 2024 Zagłębie Lubin i „efekt nowej miotły”
Tomasz Folta

Zagłębie Lubin w fatalnym stylu rozpoczęło nowy sezon. Reakcja na obecność w strefie spadkowej pojawiła się w Lubinie już we wrześniu i Waldemar Fornalik przestał pełnić funkcję pierwszego trenera „Miedziowych”. Zastąpił go Marcin Włodarski, który jest bardzo ciekawym nazwiskiem. Na dodatek gra lubinian również się diametralnie zmieniła. „Efekt nowej miotły” czy efekt zmian taktycznych wprowadzonych przez nowego szkoleniowca? Jakie są perspektywy Zagłębia Lubin na najbliższą przyszłość?


Udostępnij na Udostępnij na

Początek sezonu był w wykonaniu Zagłębia Lubin bardzo zły. W grze zespołu Waldemara Fornalika nie było widać żadnych pozytywów. Rzeczywistości nie zakrzywiały też wyniki, które znacząco odbiegały od oczekiwań kibiców „Miedziowych”. Drużyna Fornalika trafiła do strefy spadkowej. I mimo tego, że w Lubinie wielkich sukcesów nikt się nie spodziewał, to pod koniec września czara goryczy się przelała… Drużyna Waldemara Fornalika nie miała żadnych perspektyw na lepsze jutro. Wobec tego 23 września, dzień po porażce z Rakowem Częstochowa, Zagłębie Lubin wydało komunikat o zwolnieniu trenera Waldemara Fornalika oraz dyrektora sportowego Piotra Burlikowskiego.

Krajobraz w Lubinie był dramatyczny. Przegrane spotkanie z Rakowem Częstochowa to istny obraz nędzy i rozpaczy. Zagłębie miało gigantyczne problemy z wyprowadzeniem piłki. Niemożliwym wydawało się jakiekolwiek utrzymanie się przy futbolówce. Wśród podopiecznych Waldemara Fornalika dominował chaos. Kibice Zagłębia mogli być sfrustrowani oglądając to, jak ich ulubieńcy nie potrafią skonstruować żadnej składnej akcji. Bramka Marka Mroza była trafieniem przepięknej urody. Nie dawała jednak powodów do optymizmu. Ofensywa Zagłębia była tępa i nieskuteczna niczym zużyty nóż kuchenny. Jednocześnie obrona „Miedziowych” była dziurawa niczym szwajcarski ser. Jean Carlos, Michael Ameyaw oraz Fran Tudor mogli po prostu wbiegać między defensorów gości. Wynik 5:1 dla podopiecznych Marka Papszuna był całkowicie adekwatny do tego, co kibice mogli oglądać na boisku.

Projekt Waldemara Fornalika ewidentnie się wyczerpał. W Zagłębiu nie było już żadnej nadziei na poprawę losów zespołu i zmiana musiała w końcu nastąpić.

Panika i ciekawy wybór

W Lubinie zaczęto bić na alarm. Waldemara Fornalika zwolniono w poniedziałek po meczu z Rakowem Częstochowa. Już w następny czwartek w terminarzu lubinian zaplanowany był mecz z Pucharu Polski z Podbeskidziem Bielsko-Biała. Widać było w ruchach klubu dużo desperacji. Potencjalny nowy szkoleniowiec miałby bowiem bardzo mało czasu, by jakkolwiek zapoznać się z zespołem.

Ostatecznie Marcina Włodarskiego zarząd Zagłębia zaprezentował 25 września, czyli w środę, dzień przed meczem wyjazdowym w Bielsku-Białej. Nowy trener nie miał do dyspozycji ani jednej jednostki treningowej. Nie było mowy o pełnym mikrocyklu, w trakcie którego mógłby dokonać zmian w sposobie gry Zagłębia. I widać było, że „Miedziowi” w Pucharze Polski nosili jeszcze „piętno przeciętności” Waldemara Fornalika. W spotkaniu z drugoligowcem nowy zespół Marcina Włodarskiego uratowały rzuty karne, a w grze lubinian nie było widać za grosz polotu. Przez 120 minut walki z żadnej strony nie padła bramka. Ale ostatecznie Zagłębie awansowało do kolejnej rundy. O wyniku stylu z tamtego meczu wszyscy wkrótce zapomną, a zapamiętają, że Marcin Włodarski w swoim debiucie nie zanotował porażki.

W Lubinie ten szkoleniowiec może zbudować coś naprawdę ciekawego. Można było tak mówić o niemal każdym poprzednim wyborze władz Zagłębia, ale za Włodarskim naprawdę przemawia kilka argumentów. Przede wszystkim jest trenerem spoza ekstraklasowej karuzeli. Może wnieść do ligi atrakcyjny powiew świeżości i nowe spojrzenie na futbol. Dotychczas był trenerem polskich reprezentacji młodzieżowych, a głośno zrobiło się o nim ze względu na pracę z kadrą U-17. W maju 2023 roku jego drużyna oczarowała kibiców w całej Polsce. Podopieczni Marcina Włodarskiego przywieźli z Mistrzostw Europy U-17 brązowy medal. Ale jeszcze większe wrażenie robił styl, w jakim młodzi polscy piłkarze wygrywali swoje mecze. Drużyna Marcina Włodarskiego rozegrała piękny i atrakcyjny dla oka futbol.

***

Na to samo liczono w Zagłębiu Lubin, szczególnie że gra lubinian według wizji Waldemara Fornalika opierała się na głębokiej defensywie. Mecze „Miedziowych” zazwyczaj były nudne i bezpłciowe. Jednym z zadań nowego trenera jest więc zmiana tego stanu rzeczy.

Wobec tego wydaje się, że Marcin Włodarski idealnie pasuje do Zagłębia. W klubie duży nacisk kładzie się na szkolenie młodzieży, a od tego nowy szkoleniowiec jest uznanym w Polsce specjalistą. W poprzednich latach różne strategie pionu sportowego na wprowadzanie młodzieży do PKO Ekstraklasy nie przynosiły rezultatów. Włodarski jest obecnie uznawany za najlepszego polskiego specjalistę w tym fachu, więc piłkarze z Akademii KGHM Zagłębie stoją w przed wielką szansą. Młodzi zawodnicy, między innymi Tomasz Pieńko czy Bartłomiej Kłudka, mogą liczyć na dużą możliwość indywidualnego rozwoju.

W Lubinie podjęto jednak spore ryzyko. Włodarski nie ma bowiem doświadczenia w regularnej pracy w klubie. Nowy szkoleniowiec podpisał umowę tylko do końca czerwca 2025 roku. W takim posunięciu widać pewną dozą niepewności. Natomiast Włodarskiego ten epizod może zdefiniować jako trenera na polskiej karuzeli. Nie ma żadnego klubowego doświadczenia, a Zagłębie nigdy nie uchodziło za łatwe miejsce do pracy, nawet dla bardziej doświadczonych szkoleniowców.

Nowe Zagłębie Lubin?

Z PKO Ekstraklasą drużyna Marcina Włodarskiego przywitała się już w dużo lepszym stylu. Z początku wokół ruchów nowego trenera pojawiło się sporo wątpliwości. Przywrócił on bowiem do składu od wielu miesięcy niechcianego Jarosława Jacha. Stoper dostał latem wolną rękę w poszukiwaniu nowego klubu i jego powrót do składu po prostu dziwił. Włodarski miał w tym jednak jakiś cel, ponieważ chciał w ten sposób poszerzyć sobie pole manewru na środku defensywy. Zdecydował się bowiem na grę trójką środkowych obrońców. I odmienił w ten sposób oblicze Zagłębia Lubin. Swobodę zyskał Tomasz Pieńko, w obronie odżył Aleks Ławniczak, a swój potencjał biegowy na lewym wahadle mógł pokazać Mateusz Wdowiak.

Defensywa „Miedziowych” nie była jeszcze idealna. Radomiak z ogromną łatwością wrzucał piłkę w pole karne, a bardzo dużo roboty miał Dominik Hładun. Nikt jednak nie wymagał od Zagłębia tego, by z miejsca pozbyli się wszystkich błędów ze swojej gry po zaledwie jednej jednostce treningowej z nowym szkoleniowcem.

Najważniejszą różnicą w grze lubinian była zmiana nastawienia w ofensywie. Podopieczni Marcina Włodarskiego wreszcie nie bali się zaatakować przeciwnika pressingiem na jego połowie. Nie było jeszcze idealnej organizacji gry w tym aspekcie, ale to może przyjdzie z czasem. Na dodatek Zagłębie w końcu potrafiło utrzymać kontrolę nad spotkaniem i futbolówkę przy nodze. Długimi fragmentami „Miedziowi” dominowali nad Radomiakiem. W drugiej połowie tamtego spotkania gospodarze mieli 60% posiadania piłki. Najważniejsze jednak, że efektem tego było aż 14 strzałów oddanych w kierunku bramki Macieja Kikolskiego. Również w meczu w Zabrzu z Górnikiem mogliśmy oglądać odważne, ofensywne Zagłębie Lubin. Ta drużyna w końcu potrafiła być efektywna oraz przede wszystkim konkretna. Te spotkania dało się oglądać. W grze lubinian było widać zaangażowanie i wolę walki, i to naprawdę miła odmiana w porównaniu do tego, jak ta drużyna wyglądała pod koniec kadencji Waldemara Fornalika.

Indywidualne odrodzenia

Nowym bohaterem zespołu Marcina Włodarskiego okazał się być Tomasz Pieńko. Wydaje się, że nowy szkoleniowiec odnalazł sposób na odblokowanie tego młodego skrzydłowego. Włodarski dał piłkarzowi więcej swobody w poruszaniu się w ofensywie. Pieńko, nie będąc przywiązanym do prawej flanki boiska, sprawiał rywalom wiele kłopotów. Na dowód pozytywnej zmiany obie bramki młody skrzydłowy strzelił schodząc do środka boiska lewej strony. Dwa trafienia jego autorstwa w ostatnich spotkaniach to bardzo dobry sygnał. Pieńko pokazywał już wcześniej, że ma ogromne możliwości techniczne, by stać się czołowym zawodnikiem ligi. Interesował się nim chociażby Raków Częstochowa, ale potencjalny transfer nie doszedł do skutku, bo brakowało mu konkretów. Teraz zaczyna dokładać do tego liczby. Jeśli utrzyma dobrą dyspozycję, Zagłębie Lubin odzyska lidera ofensywy.

W przypadku „Miedziowych” kluczowy jest również charakter, który wreszcie zaistniał w tym zespole. Pod koniec kadencji Waldemara Fornalika piłkarze w pomarańczowych koszulkach przypominali bardziej obserwatorów meczu. Nie było w nich widać przekonania, że mogą wpłynąć na losy meczów i grali wyłącznie pod dyktando przeciwnika. A od przyjścia Marcina Włodarskiego Zagłębie pokazuje mnóstwo woli walki i wiary w zwycięstwo. W końcu w spotkaniu z Radomiakiem triumf przyszedł dopiero w doliczonym czasie gry. Z kolei w Zabrzu podopieczni nowego szkoleniowca nie załamali się po niesłusznej czerwonej kartce dla Michała Nalepy. Mając jednego zawodnika mniej, Zagłębie potrafiło zamurować swoją bramkę. Niemal przez całą drugą połowę ofiarnie się broniło i dowiozło zwycięstwo do końca meczu.

Nowy start

W Lubinie wygląda to na zupełnie nowy start. Zmienić ma się filozofia i podejście do gry, ale przede wszystkim inne mają być rezultaty spotkań oraz pozycja w tabeli na koniec sezonu. Symbolem tego lubińskiego resetu może być też powrót Jarosława Jacha. Nikt w byłego reprezentanta Polski nie wierzył, a stoper wszedł na boisko w Zabrzu w naprawdę trudnym momencie i rozegrał świetne spotkanie. Nawet w tak wyszydzany blok obronny „Miedziowych” wdziera się promyk nadziei. Dobrze rozwija się Igor Orlikowski, coraz lepiej wygląda Aleks Ławniczak, a Jarosław Jach może w końcu pozbiera się po swoim kompletnie nieudanym transferze do Crystal Palace.

W Lubinie po kilku tygodniach pracy nowego szkoleniowca widać dużo pozytywów, ale Zagłębie w żadnym wypadku nie jest wolne od bolączek. W końcu zespoły, które podejmował Marcin Włodarski, nie należały do najsilniejszych. Górnik mierzy się z kryzysem, a Radomiak z pewnością nie może liczyć na pewną obronę. Natomiast w ataku podopieczni Bruno Baltazara są bardzo jednowymiarowi. Opierają się wyłącznie na umiejętnościach Leonardo Rochy. Wobec tego zarówno defensywa, jak i ofensywa nowego Zagłębia nie zostały jeszcze sprawdzone w prawdziwie trudnym boju. A nawet w meczach z Radomiakiem oraz Górnikiem Zabrze „Miedziowi” wciąż nie spisali się idealnie.

Muszą się poprawić

Marcin Włodarski ma więc do odbudowania kilku piłkarzy, którzy do tej pory zawodzili, a mają możliwości, by decydować o wynikach meczów.

Fatalnie w tym sezonie spisuje się Damian Dąbrowski. Kapitan Zagłębia w PKO Ekstraklasie zawsze prezentował się bardzo solidnie, ale od kilku spotkań jest jedną z najgorszych postaci „Miedziowych”. Notorycznie notuje straty w środku pola, bardzo często jest spóźniony ze swoimi interwencjami, a bicie stałych fragmentów gry i cechy przywódcze mogą nie wystarczyć do tego, by satysfakcjonować Włodarskiego.

Kolejną z postaci, wobec której można mieć dużo większe oczekiwania, jest Vaclav Sejk. Czeski napastnik uchodzi za duży talent, regularnie gra i strzela bramki w czeskich reprezentacjach młodzieżowych. W Zagłębiu również dochodzi do sytuacji, przyzwoicie pracuje na boisku, ale ma na koncie tylko jedno trafienie w PKO Ekstraklasie. Jego potencjalny zmiennik Dawid Kurminowski jest obecnie kontuzjowany, ale za plecami Sejka głodny gry jest młody Daniel Mikołajewski, którego Włodarski chce wprowadzać do pierwszego zespołu. A młody piłkarz, wypożyczony z Parmy, jest w gazie. Ostatnio w ładnym stylu zadebiutował w pierwszej drużynie, a na październikowym zgrupowaniu kadry U-19 strzelił aż pięć bramek.

Projekt

Zagłębie pod okiem Marcina Włodarskiego może stać się naprawdę ciekawym projektem. Z pewnością jest to uzdolniony szkoleniowiec, który potrafi pracować z młodzieżą, a na to w Lubinie kładzie się bardzo duży nacisk. Nie pracował on jednak dotychczas w żadnym z klubów PKO Ekstraklasy i jego postawa w obliczu wyzwań codziennej pracy z zespołem jest sporą niewiadomą. Nie wiemy również, jak Zagłębie będzie spisywało się, gdy skończy się tzw. „efekt nowej miotły”. Pierwszy sprawdzian przyjdzie już w najbliższą sobotę, gdy „Miedziowi” na własnym stadionie podejmą Jagiellonię Białystok. Patrząc jednak mocniej w przyszłość, Zagłębie nie ma przed sobą trudnego terminarza, więc można pokusić się o stwierdzenie, że najbliższe tygodnie mogą zdefiniować przyszłość nowego projektu w Lubinie.

„Miedziowi” znowu zaczynają wyglądać jak drużyna, która może wnieść do PKO Ekstraklasy świeżość. Ale na Zagłębie Lubin niejeden kibic zdążył się już nabrać. Marcinowi Włodarskiemu można jednak z czystym sumieniem kibicować, bowiem jest to trener ciekawy w kontekście przyszłości seniorskiej reprezentacji Polski. Ma doświadczenie w selekcji piłkarzy i pracy na zgrupowaniach. Na dodatek potrafi wypracować efektowny styl i świetnie pracować z młodzieżą. Jeśli powiedzie mu się w PKO Ekstraklasie, w przyszłości kibice reprezentacji narodowej mogą poważnie rozważać kandydaturę Marcina Włodarskiego na selekcjonera.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze